Przejdź do treści

Strefa Grozy

Witaj w świecie horroru!

Menu podstawowe
  • CIEKAWOSTKI Z HORRORÓW
  • KOSZMARNI BOHATEROWIE
  • HORROROWE PODSUMOWANIA
  • POLECANE FILMY
  • PRAWDZIWE HISTORIE
Youtube
  • Dom
  • POLECANE FILMY
  • Najstraszniejsze zakonnice w filmie – polecane horrory z zakonnicami
  • POLECANE FILMY

Najstraszniejsze zakonnice w filmie – polecane horrory z zakonnicami

admin 4 lipca, 2025
veronica-2017

Zakonnice w horrorach zawsze wzbudzają niepokój. Nawet jeśli nie są opętane, zawsze mają w sobie coś… nieziemskiego. Zasłonięte twarze, cisza, śluby milczenia i miejsca, w których światło Boga ledwo dociera do zakamarków klasztoru. A co, jeśli dodamy do tego demony, herezje i krew spływającą po różańcu?

Dziś zabiorę Was do świata, w którym habit nie chroni przed złem, a zakonnice są równie często ofiarami… co potworami. Oto 10 horrorów, w których pojawia się motyw zakonnicy – czasem przerażającej, czasem tragicznej, ale zawsze zapadającej w pamięć.

Zakonnica (2018) + Zakonnica II (2023)

Demoniczna obecność w habicie, która wstrząsnęła uniwersum „Obecności”.

zakonnica-2018-valak

W świecie horrorów opętania i nawiedzeń, Valak to jedno z tych imion, które zapadają w pamięć – nie tylko przez demoniczny charakter, ale i przez… bardzo nietypowy outfit. Gdy po raz pierwszy pojawiła się w Obecności 2, widzowie dosłownie osłupieli – a twórcy szybko zrozumieli, że mają w ręku nową ikonę grozy. Tak powstała „Zakonnica” – spin-off skupiający się wyłącznie na tej przerażającej postaci.

Pierwszy film przenosi nas do 1952 roku, do klasztoru Carta w Rumunii – miejsca odciętego od świata, pełnego cienia, świec i milczących zakonnic, które… no cóż, nie wszystkie są tym, czym się wydają. Do klasztoru zostaje wysłany ksiądz Burke i siostra Irene – początkująca zakonnica, która jeszcze nie złożyła ślubów. Ich zadaniem jest zbadanie tajemniczego samobójstwa. Ale to tylko wierzchołek piekielnej góry lodowej.

Film działa jak gotycka pocztówka z piekła – mroczne korytarze, zapomniane katakumby, dzwony bijące o niewłaściwej porze. Valak nie pojawia się często, ale gdy już to robi – jest jak uderzenie młotem. Jej projekt to mistrzostwo prostoty: trupio blada twarz, czarne oczy i habit, który przypomina bardziej pogrzebową suknię niż religijne odzienie. W połączeniu z głuchym dźwiękiem, to przepis na koszmar.

Choć „Zakonnica” nie wszystkim przypadła do gustu (zarzucano jej zbytnią efekciarskość i brak głębi), nie da się zaprzeczyć, że jako horror klasztorny robi robotę. To czysty klimat – ciemne korytarze, modlitwy przerywane szeptem zza ściany i pytania, na które lepiej nie znać odpowiedzi.

„Zakonnica II” przenosi akcję do 1956 roku, kiedy Valak powraca – tym razem w bardziej rozległym kontekście. Siostra Irene, która jako jedyna przeżyła poprzednie wydarzenia, próbuje rozpocząć nowe życie… ale zło nie daje o sobie zapomnieć.

Druga część rozwija mitologię – więcej mówimy o pochodzeniu Valaka, jego związku z relikwiami, a nawet… świętymi. Brzmi jak fantasy? Może trochę. Ale wciąż mamy tu duszny klimat gotyckiej Europy, rozkład, wiarę na skraju rozsypki i ludzi zepchniętych do granic obłędu.

W tej części horror nie opiera się już tylko na klaustrofobii klasztoru – dostajemy większy świat, większą skalę zagrożenia i więcej… ognia piekielnego. Irene staje się trochę jak egzorcystka superbohaterka, a sama Valak – niemal antybożym archaniołem. I choć nie brakuje tu tanich jump scare’ów, jest w tym sequelu coś, co sprawia, że ta historia nie jest już tylko o strachu – ale też o konfrontacji z własną wiarą.

Podsumowując: „Zakonnica” i jej kontynuacja to nie są najsubtelniejsze horrory świata. Ale jeśli szukasz diabelskiej ikonografii, kościelnych lęków i postaci, która wygląda jakby uciekła z obrazów Boscha – to ten duet zapewni Ci solidną dawkę grozy. Valak to nie tylko demon – to symbol wypaczonej świętości, który sprawia, że nawet światło świecy wydaje się bluźniercze.

Omen: Początek (2024)

Gdy Bóg milczy, Watykan tworzy własnego Antychrysta.

omen-poczatek-2024

Po tylu latach od kultowego „Omenu” z 1976, wielu widzów spodziewało się, że „Początek” będzie tylko formalnością – kolejnym dodatkiem do serii, który nie wnosi nic nowego. A jednak… „The First Omen” nie tylko szanuje oryginał, ale idzie w zupełnie nowym, mroczniejszym kierunku, który bliżej ma do „Dziedzictwa. Hereditary” niż do typowego hollywoodzkiego prequela.

Akcja filmu toczy się w Rzymie lat 70., gdzie młoda nowicjuszka Margaret przyjeżdża, by rozpocząć swoją posługę w sierocińcu prowadzonym przez kościół. Z pozoru wszystko wydaje się pobożne i zwyczajne – dzieci, zakonnice, msze, posłuszeństwo. Ale pod powierzchnią dzieje się coś bardzo złego. Margaret szybko zaczyna odkrywać, że Watykan ma plan – plan, który zakłada stworzenie Antychrysta, aby wymusić odrodzenie wiary przez czyste przerażenie.

To nie jest film o nawiedzeniach. To film o manipulacji religijnej, traumie i dehumanizacji kobiet w imię boskiego porządku. Brzmi ciężko? I słusznie. Bo „The First Omen” to jeden z najbardziej dusznych, niepokojących i odważnych horrorów ostatnich lat. W dodatku – brutalnie szczery. Bez taniego sentymentalizmu, bez skakania po ekranie z krzyżem w ręku.

A teraz najważniejsze: zakonnice. Nie są tu one tylko tłem – są symbolem opresji, nadzoru i kontroli. Są też ofiarami systemu, który z wiarą ma coraz mniej wspólnego. Ich obecność – nieruchoma, martwa, niemal upiorna – tylko potęguje poczucie klaustrofobii i szaleństwa. To właśnie dzięki nim film tak mocno gra motywem świętości wypaczonej przez instytucję.

Wizualnie film wypada fenomenalnie – mrok nie jest tu tylko filtrem na kamerze. Mamy sceny rodem z najgorszych koszmarów: poszarpane ciała, rytuały, które przypominają eksperymenty medyczne z piekła rodem, i jedną z najbardziej niepokojących scen porodu, jakie kiedykolwiek pokazano w kinie grozy. Nie będziemy spoilerować, ale… ta scena zostaje z widzem.

Na wielki plus: Nell Tiger Free jako siostra Margaret. Jej przemiana z ufnej, pełnej wiary nowicjuszki w kobietę, która staje twarzą w twarz z czystym złem (i z prawdą o tym, komu naprawdę służy), to jedna z najmocniejszych ról żeńskich w horrorze ostatnich lat.

Podsumowując: „The First Omen” to nie tylko świetny prequel. To pełnoprawny horror z krwi i kości, który działa zarówno jako film samodzielny, jak i jako mroczne rozszerzenie jednej z najważniejszych serii grozy. W świecie, gdzie Antychryst rodzi się z teologicznego cynizmu, a zakonnice nie modlą się, tylko patrzą, straszy nie tylko to, co nadprzyrodzone, ale przede wszystkim to, co ludzkie.

Niepokalana (2024)

Czasem najgorszym horrorem jest to, co nazywa się cudem.

niepokalana-2024

Na pierwszy rzut oka „Niepokalana” wygląda jak klasyczny gotycki horror z zakonnicami w tle – pełen świec, łacińskich modlitw i kobiet w habitach. Ale już po kilkunastu minutach wiemy, że to nie kolejna opowieść o duchach, tylko coś znacznie bardziej cielesnego, drapieżnego i niewygodnego. Ten film trzyma się tematu „ciała i wiary” z bezlitosną precyzją – i to właśnie czyni go tak przerażającym.

Główna bohaterka, siostra Cecilia, to młoda, amerykańska zakonnica, która trafia do klasztoru we Włoszech. Jest pełna wiary, ufna, pełna pokoju. Ale ten klasztor – jak szybko się okazuje – skrywa bardzo mroczne sekrety. Po kilku dniach pobytu okazuje się, że Cecilia jest… w ciąży. A problem w tym, że nigdy nie miała kontaktów seksualnych. Zaczyna się więc opowieść o cudzie… który może być koszmarem.

To, co naprawdę działa w „Niepokalanej”, to napięcie psychiczne. Cecilia z jednej strony zostaje ikoną boskiego działania, z drugiej – staje się bezwolnym narzędziem ludzi, którzy modlą się, ale tak naprawdę tylko manipulują. Klasztor, w którym przebywa, staje się zamkniętą pułapką, a zakonnice z opiekunek zamieniają się w ciche strażniczki, które pilnują, żeby cud się… dokonał. I niekoniecznie zgodnie z wolą Boga.

Film świetnie gra motywami: macierzyństwo jako horror, wiara jako kontrola, a cud jako przemoc. Atmosfera przypomina nieco klimaty „Dziecka Rosemary” – z tą różnicą, że tutaj kobieta nie musi być żoną – wystarczy, że jest posłuszna i uduchowiona. I już można jej użyć.

Na ogromny plus: Sydney Sweeney w roli siostry Cecilii. Jej przemiana – od pełnej zapału zakonnicy do kobiety uwięzionej w spirali religijnego absurdu – jest przerażająco wiarygodna. I nie chodzi tu o demony, tylko o ludzi, którzy mówią, że działają w imię wyższych racji.

A skoro mowa o horrorze cielesnym – ostatni akt filmu to czyste szaleństwo. Jeśli myślisz, że już nic Cię nie zaskoczy, to poczekaj na poród, skalpel, krew i ucieczkę przez korytarze piekła przebrane za klasztor. Brutalne, nagłe, symboliczne – i cholernie satysfakcjonujące.

Podsumowując: „Immaculate” to horror, który patrzy na zakonnice nie jak na demony czy święte męczennice, ale jak na kobiety uwięzione w strukturze przemocy. I chociaż nie każda z nich jest zła, to razem tworzą system, który może zniszczyć jednostkę. Film nie straszy duchami – straszy konsekwencjami oddania swojego ciała w ręce instytucji, która nie zna granic.

To piękny, brzydki film. Z niesamowitymi kadrami, chłodną muzyką i zakończeniem, które wbija w fotel. I choć zakonnica nie jest tu potworem… to klasztor jak najbardziej jest.

Herezja (2018)

Nie każda zakonnica nosi krzyż w imię dobra… niektóre skrywają zupełnie inne symbole.

herezja-2018

Film opowiada historię młodej dziewczyny o imieniu Persephone, która w czasach inkwizycji zostaje oskarżona o czary. Tuż przed egzekucją zostaje uratowana przez tajemniczą przeoryszę i przyjęta do klasztoru – miejsca, które z założenia miało być schronieniem dla upadłych kobiet. Ale szybko okazuje się, że ten klasztor to nie azyl… tylko pułapka. Zakonnice mają tu bowiem znacznie mroczniejsze intencje niż modlitwa i pokuta.

W tym filmie religijna otoczka to tylko pozory – za murami klasztoru rozgrywają się prawdziwe rytuały rodem z piekła, a wiara jest tu jedynie narzędziem do przywoływania czegoś znacznie starszego niż chrześcijaństwo. Coś, co czeka pod ziemią. Coś, co karmi się ofiarami. Coś, czego żadna modlitwa nie powstrzyma.

„The Convent” nie unika gore, nie unika kiczu – ale robi to z pewnym gotyckim smakiem. Mamy tu pełno mroku, szeptów zza ściany, potężnych zakazanych ksiąg, tajnych przejść w murach i brutalnych obrazów rodem z sabatów czarownic. Czasem przypomina to skrzyżowanie „Zakonnicy” z „Suspirią” i „Wiedźmą” – choć poziom narracji jest zdecydowanie mniej subtelny niż w tych filmach.

Podsumowując: Ta „Herezja” to pełnokrwisty, lekko kampowy horror o czarownicach i złych zakonnicach. Bardziej rozrywkowy, bardziej barokowy, mniej subtelny – ale jeśli lubisz klimat starych klasztorów, opętań i zakazanych rytuałów, to będziesz bawić się dobrze. W sam raz na nocny seans z herbatą… i zgaszonym światłem. Bo jeśli myślisz, że w klasztorze wszystko jest święte – to ten film szybko Cię z tego wyleczy.

Verónica (2017)

Film, który przez chwilę nosił łatkę „tak strasznego, że ludzie nie byli w stanie go dokończyć”… ale co z niego zostaje po naprawdę uważnym seansie?

veronica-2017

„Verónica” w reżyserii Paco Plazy – współtwórcy kultowego „[Rec]” – to hiszpański horror, który czerpie garściami z klasycznych motywów grozy, ale robi to z elegancją i dużym wyczuciem atmosfery. Całość oparta jest luźno na autentycznej sprawie z 1991 roku, którą hiszpańska policja do dziś uznaje za jedno z niewyjaśnionych zjawisk paranormalnych. Tyle że zamiast chłodnej rekonstrukcji dostajemy tu opowieść o samotności, traumie i desperackim poszukiwaniu kontaktu z bliskimi… zbyt desperackim.

Tytułowa bohaterka to nastoletnia dziewczyna, która po śmierci ojca próbuje nawiązać z nim kontakt za pomocą tablicy Ouija. Seans odprawiony w piwnicy szkolnej z koleżankami uruchamia jednak coś, czego Verónica nie rozumie – a co zaczyna jej towarzyszyć, prześladować i coraz mocniej ingerować w jej życie. To nie jest historia o duchu, który trzaska drzwiami. To raczej historia o niezauważanym bólu, który przyjmuje postać czegoś mrocznego i osacza bez przerwy.

Wielką siłą tego filmu jest jego lokalność i surowy realizm – hiszpańskie blokowiska, duszne mieszkania, zapracowana matka, gromadka młodszego rodzeństwa. Verónica praktycznie w pojedynkę opiekuje się całą rodziną, próbując jednocześnie stawić czoła temu, co wywołała. Groza nie jest tu wyłącznie efektem nadprzyrodzonym – to też lęk przed odpowiedzialnością, przed dorosłością, która przyszła za wcześnie, i przed tym, że nikt nie usłyszy Twojego krzyku, nawet jeśli dzieją się naprawdę straszne rzeczy.

Atmosfera jest gęsta, zdjęcia utrzymane w żółto-zielonej palecie dają wrażenie snu lub… powolnego koszmaru. Nie brakuje scen typowo horrorowych – cienie w lustrze, samozamykające się drzwi, dziwne szmery – ale każda z nich działa lepiej dzięki temu, jak mocno osadzona jest w emocjach bohaterki. To nie straszenie dla samego straszenia – to powolne osaczanie psychiczne.

Podsumowując: „Verónica” nie każdemu zjeży włosy na karku, ale zostawi w głowie obraz młodej dziewczyny, która zbyt wcześnie musiała dorosnąć – i zapłaciła za to najwyższą cenę. A to, co nawiedza ją w mieszkaniu, to może wcale nie być demon. Może to tylko coś, czego nie była w stanie już dłużej nie czuć.

The Killer Nun (1979)

Film, który łączy eksploatacyjne szaleństwo lat 70. z atmosferą katolickiego niepokoju. Zakonnice, morfina i morderstwa? Witamy w jednym z najbardziej kontrowersyjnych horrorów tamtej epoki.

mordercza-zakonnica-1979


„The Killer Nun”, włoski horror z 1979 roku w reżyserii Giulio Berrutiego, to jeden z najgłośniejszych przykładów podgatunku określanego jako nunsploitation – czyli filmów, które biorą na warsztat tematykę zakonnic, ale odzierają ją z pobożności i zanurzają w erotyce, przemocy, paranoi i szaleństwie. I choć dziś może się to wydawać tanim chwytem, w kontekście swojego czasu był to film prawdziwie szokujący – i nadal ma swoją mroczną siłę oddziaływania.

Główna bohaterka, siostra Gertrude – grana przez fenomenalną Anitę Ekberg – to zakonnica, która po operacji mózgu zaczyna popadać w uzależnienie od morfiny, doświadcza halucynacji, sypia z mężczyznami i… no cóż, wkrótce wokół niej zaczynają ginąć ludzie. Przypadek? Kara boska? Psychoza? Film pozostawia sporo pola na interpretację, jednocześnie oferując zestaw intensywnych, często brutalnych scen.

Choć fabuła nie jest specjalnie skomplikowana, siłą „The Killer Nun” jest jego intensywna atmosfera zakładu zamkniętego, w którym religia miesza się z represją, a pobożność z ukrytymi pragnieniami. Klasztor przestaje być miejscem świętości – staje się duszną, klaustrofobiczną przestrzenią, gdzie wszystko może się wydarzyć. Reżyser bardzo umiejętnie wykorzystuje przestrzeń – zimne korytarze, celę zakonnicy, szpitalne łóżka – tworząc klimat niemal jak z horroru psychologicznego.

Nie bez powodu film trafił swego czasu na brytyjską listę „video nasties” – zakazanych tytułów z powodu brutalnych lub „niemoralnych” treści. Dziś wiele z tych scen może wydawać się łagodna w porównaniu do współczesnych horrorów, ale to, co działa w „Killer Nun”, to podskórna nieczystość, wrażenie, że oto obserwujemy upadek kogoś, kto miał być święty.

Podsumowując: Czy to horror? Tak, choć bardziej psychoseksualny thriller z elementami religijnego niepokoju. Czy to film poważny? Niekoniecznie. Ale jako kultowy przykład włoskiej eksploatacji i szalonej estetyki końca lat 70., „The Killer Nun” zasługuje na miejsce w każdej zakręconej liście o zakonnicach. A że czasem przekracza granice dobrego smaku? Cóż… może właśnie dlatego pamięta się go do dziś.

Saint Maud (2019)

Samotność, wiara i szaleństwo. „Saint Maud” to film, który nie krzyczy – on szeptem wbija się pod skórę. A zakonnica, którą tu poznajemy, nie potrzebuje krucyfiksu, by wzbudzić niepokój – wystarczy jej spojrzenie.

saint-maud

„Saint Maud” to debiut reżyserski Rose Glass i od razu jedna z najmocniejszych pozycji w gatunku slow-burn horrorów ostatnich lat. Film opowiada historię młodej, świeżo nawróconej kobiety – Maud – która pod wpływem traumy zostawia przeszłość za sobą i zaczyna pracę jako prywatna pielęgniarka. Jej nowa podopieczna to Amanda – była tancerka, zmagająca się z terminalną chorobą. Ich relacja z początku wydaje się chłodna, ale stopniowo zamienia się w coś bardziej… niepokojącego.

Maud wierzy, że została wybrana przez Boga. I że jej misją jest uratowanie duszy Amandy – bez względu na koszty. Zaczynają się modlitwy, flagelacja, ekstazy religijne… ale też przebłyski czegoś znacznie mroczniejszego. Bo w „Saint Maud” granica między duchowym oświeceniem a chorobą psychiczną jest cienka jak żyletka – i im bliżej finału, tym bardziej zaczynamy się zastanawiać, co tak naprawdę widzimy.

Film niemal w całości opiera się na genialnej roli Morfydd Clark, która gra Maud z niepokojącą intensywnością. Jej twarz – niewinna, ale napięta – mówi więcej niż niejedna scena przemocy. Kamera jest blisko, czasem zbyt blisko, jakbyśmy wchodzili w jej umysł. A tam… panuje chaos, który tylko udaje spokój.

„Saint Maud” nie potrzebuje demonów, potworów ani jump scare’ów. Horror w tym filmie to samotność, rozpad tożsamości, wiara jako ucieczka i narzędzie autodestrukcji. Maud nie nosi na sobie klasycznego habitu – ale duchowo jest jedną z najbardziej przerażających zakonnic, jakie pojawiły się w kinie grozy.

A finał? Krótkie ujęcie, które zostaje z Tobą na długo. Bez krzyku, bez muzyki – tylko prawda. I ona boli.

Diabły (1971)

To nie jest horror, który chcesz odpalić przy kolacji. „The Devils” nie idzie na kompromisy – to film, który nie straszy duchami, ale obnaża obsesje, fanatyzm i hipokryzję ludzi ukrytych za religijną fasadą. A zakonnice? Tu są bardziej opętane niż niejeden demon.

diabły-1971

„The Devils” w reżyserii Kena Russella to klasyk, który przez lata był cenzurowany, blokowany i wręcz zakazany w wielu krajach. Dziś wciąż potrafi wywołać szok – i trudno się dziwić. Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, film opowiada o histerii, jaka wybuchła w XVII-wiecznym klasztorze we francuskim mieście Loudun. Gdy charyzmatyczny ksiądz Grandier (grany przez Olivera Reeda) zaczyna być oskarżany o czary, zakonnice – pod przywództwem siostry Jeanne – wpadają w spirale opętań, religijnej ekstazy i seksualnych wizji.

To nie jest klasyczny horror – to brutalna satyra, mieszanka szekspirowskiego dramatu, gotyckiej groteski i psychoseksualnego koszmaru. Zakonnice w „The Devils” nie są niewinnymi służkami bożymi. Ich zachowanie – pełne jęków, konwulsji i bluźnierstw – bardziej przypomina trans niż modlitwę. A wszystko to nakręcone z barokowym rozmachem – jest teatralnie, głośno, duszno i nieustannie na granicy szaleństwa.

Ken Russell nie boi się żadnego tematu – od religii, przez seksualność, po politykę. Sceny orgii zakonnej, krzyżowania, egzorcyzmów i brutalnej inkwizycji to coś, czego nie zapomina się latami. Do tego monumentalna scenografia Dereka Jarmana – betonowe miasta przypominające piekielne twierdze – jeszcze bardziej podkręca surrealistyczną atmosferę.

Wiele scen zostało usuniętych z oryginalnej wersji – w tym legendarny „rape of Christ”, który do dziś budzi kontrowersje. Ale nawet bez tych fragmentów, „The Devils” to film, który boli, męczy i hipnotyzuje.

To opowieść o tym, co dzieje się, gdy religia staje się bronią, a kobieca histeria – spektaklem dla tłumu. Nie znajdziesz tu duchów czy demonów… ale strach? On jest – i nosi habit.

Krucyfiks (2017)

Czasem najstraszniejsze historie to te, które wydarzyły się naprawdę. „Krucyfiks” to film inspirowany prawdziwym egzorcyzmem z Rumunii, który zakończył się tragicznie – i który do dziś budzi kontrowersje w świecie Kościoła, psychiatrii i horroru.

krucyfiks-2017

Akcja filmu przenosi nas do wschodniej Europy, gdzie młoda dziennikarka Nicole postanawia zbadać sprawę zakonnicy zmarłej podczas egzorcyzmów. Miało to być kolejne dziennikarskie śledztwo… ale sprawa okazuje się o wiele mroczniejsza, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. Wkrótce Nicole zaczyna mieć wizje, traci kontakt z rzeczywistością, a cienka granica między dziennikarskim obiektywizmem a duchowym koszmarem zaczyna się zacierać.

To, co wyróżnia „Krucyfiks”, to właśnie fundament oparty na autentycznych wydarzeniach – mowa o sprawie Anneliese Michel? Nie, tym razem to Egzorcyzmy z Tanacu – prawdziwe wydarzenia z 2005 roku w Rumunii, gdzie młoda zakonnica Irina Cornici zmarła po brutalnym „rytuale oczyszczenia”. I choć film przenosi historię w bardziej hollywoodzki kontekst, to nie traci ciężaru, jaki niesie ta opowieść.

„Krucyfiks” to nie tylko klasyczny film o opętaniu – to także obraz o wierze, odpowiedzialności i granicach ludzkiego zrozumienia. Zakonnice w tym filmie są nie tylko świadkami wydarzeń… są ich częścią. Kamera przemyka po klasztornych murach, gdzie cisza potrafi być głośniejsza niż krzyk. Każdy krucyfiks, każda modlitwa, każdy cień może zwiastować coś złego.

Atmosfera filmu jest ciężka, powolna, ale skuteczna – to nie horror pełen jump scare’ów, ale raczej mroczna, duszna opowieść o tym, jak cienka jest granica między wiarą a fanatyzmem. Demoniczne siły nie zawsze muszą wyskakiwać z szafy – czasem siedzą w oczach księdza. Albo w przekonaniu, że cierpienie zbawia.

Egzorcyzmy siostry Ann (2022)

Egzorcyzmy to temat, który kino grozy kocha od dziesięcioleci. Ale „Prey for the Devil” wchodzi w ten świat z nieco innej strony – oddając głos kobiecie, która nie tylko zmaga się z demonami… ale też z samym systemem.

egzorcyzmy-siostry-ann

Siostra Ann nie jest zwykłą zakonnicą. Jest bystra, zdeterminowana i od dziecka ma za sobą własne, traumatyczne doświadczenia z siłami ciemności. Kiedy Watykan otwiera nowe centrum szkoleniowe do walki z rosnącą falą opętań, Ann – choć formalnie nie wolno jej uczestniczyć w egzorcyzmach – zostaje wciągnięta w sam środek walki z najczystszym złem. Bo demony nie wybierają ofiar przypadkiem… a ona może być właśnie tą, na którą czekały od lat.

„Prey for the Devil” to film o przełamywaniu tabu – zarówno tych duchowych, jak i instytucjonalnych. To pierwsza produkcja od lat, która tak mocno stawia w centrum kobiecą postać egzorcysty, i robi to z dużym wyczuciem. Nie brakuje tu klasyki gatunku: pokręcone ciała, przerażające oczy, mroczne głosy i szybkie cięcia… ale pod tym wszystkim kryje się też opowieść o sile, wierze i walce o swoje miejsce w świecie zdominowanym przez mężczyzn w koloratkach.

Wizualnie film potrafi przycisnąć – mroczne korytarze klasztoru, przesycone chłodnym światłem sceny egzorcyzmów i duchowy niepokój towarzyszący każdej minucie sprawiają, że „Prey for the Devil” ogląda się z napięciem. A główna bohaterka? Zdecydowanie nie jest kolejną przerażoną ofiarą. To wojowniczka, która nie tylko mierzy się z demonami z piekła… ale i z własnej przeszłości.

Jeśli lubisz filmy o egzorcyzmach, ale szukasz czegoś z nowym twistem i innym podejściem do znanych schematów – ten tytuł warto sprawdzić.

O autorze

admin

Administrator

Odwiedź stronę internetową Zobacz wszystkie posty

Post navigation

Previous: Renfield (2023)
Next: Ona zabiła pierwsza. Pamela Voorhees i narodziny legendy Jasona

Polecane

wielkimarszstephenking
  • POLECANE FILMY

Wielki Marsz – czego się możemy spodziewać?

admin 29 sierpnia, 2025
pennywise-to-2017
  • POLECANE FILMY

Czy masz którąś z tych fobii? Sprawdź to… oglądając najgorsze możliwe filmy

admin 27 maja, 2025
horror-rodzice-1989
  • POLECANE FILMY

Najgorsi rodzice w horrorach – 10 filmów z okropnymi rodzicami

admin 8 lutego, 2025

Categories

  • BAZA FILMÓW
  • CIEKAWOSTKI Z HORRORÓW
  • HORROROWE PODSUMOWANIA
  • HORROROWE ZAPOWIEDZI
  • IKONY HORRORU
  • KOSZMARNI BOHATEROWIE
  • ORYGINAŁ VS REMAKE
  • POLECANE FILMY
  • PRAWDZIWE HISTORIE
  • RANKINGI
  • Supernatural
  • Uncategorized
Copyright © All rights reserved. | MoreNews przez AF themes.