
Są filmy, które na zawsze zostają w świadomości widzów — nie tylko przez swoją historię, ale i przez to, co wydarzyło się poza ekranem. ‘Kruk’ to znacznie więcej niż gotycki dramat o zemście z zaświatów. To film otoczony aurą tragedii, tajemnicy i mroku, który zyskał status kultowego nie tylko przez styl, muzykę czy atmosferę… ale także przez jedno z najbardziej wstrząsających wydarzeń w historii kina.
Za kamerą – twórcy walczący z przeciwnościami losu. Przed kamerą – Brandon Lee, który wcielił się w rolę swojego życia… i niestety, również w ostatnią. Historia jego śmierci wstrząsnęła światem filmu, a cała produkcja ‘Kruka’ obrosła w legendy, kontrowersje i niedopowiedzenia.
W dzisiejszym odcinku zabieram Was za kulisy powstawania tego niezwykłego obrazu. Opowiem o prawdziwej tragedii, inspiracjach twórcy komiksu, niedoszłych planach na musical z Michaelem Jacksonem i o tym, dlaczego ‘Kruk’ mógł nigdy nie ujrzeć światła dziennego. Zapraszam na mroczne ciekawostki o filmie, który zyskał nieśmiertelność – ale za jaką cenę?
Tragiczny wypadek na planie

Mówiąc o filmie “Kruk” nie da się uciec od najbardziej smutnej i tragicznej historii która jest z nim związana. Kiedy doszło do tragedii na planie filmu, pozostały już tylko trzy dni zdjęć aby zakończyć produkcję. Obsada i ekipa kręcili scenę morderstwa Erica granego przez Brandona Lee.
W tej scenie Eric wszedł do swojego mieszkania z torbą z zakupami i zastał tam zaatakowaną Shelly. Próbując ratować swoją niedoszłą żonę sam został zastrzelony.
Rewolwer trzymał w ręce aktor Michael Massee. Magnum z którego strzelał, został załadowany ślepymi nabojami, jednak w lufie znajdowała się kula, która pozostała tam po kręconych kilka dni wcześniej scenach z użyciem nieprawidłowo wykonanej amunicji szkoleniowej.
Aktora próbowano jeszcze ratować, jednak 31 marca 1993 roku zmarł w szpitalu.
Oryginalny komiks został zainspirowany śmiercią dziewczyny Jamesa O’Barra

Kiedy James O’Barr tworzył „The Crow” na początku lat 80., był młodym mężczyzną zmagającym się z prawdziwą traumą. Autor komiksu już w wieku 18 lat zaręczył się z wybranką swojego serca – Beverly. Niestety jego szczęście nie trwało długo bo jego narzeczona została potrącona przez pijanego kierowcę, wskutek czego zmarła.
Przepełniony żalem i wściekłością O’Barr samodzielnie napisał i zilustrował oryginalną powieść graficzną „Kruk”. Ukończenie jej zajęło kilka lat, ponieważ autor robił to w wolnym czasie, pracując na co dzień jako mechanik.
O’Barr podczas tworzenia komiksu inspirował się kulturą gotycką oraz Berlinem

Dzięki swoim czarnym włosom, ubraniu i makijażowi bohater filmu na stałe został inspiracją dla subkultury gotyckiej. Jednak w rzeczywistości to ta raczkująca na początku lat 80. moda była inspiracją dla autora.
Głównymi modelami fizyczności Erica Dravena dla O’Barra byli weteran rocka Iggy Pop i Peter Murphy z zespołu Bauhaus. Co więcej, ciemne i piaszczyste ulice komiksu zostały zainspirowane Berlinem, gdzie O’Barr stacjonował podczas służby w korpusie piechoty morskiej Stanów Zjednoczonych.
Reżyser chciał nagrać „Kruka” w czerni i bieli

Oryginalny komiks Jamesa O’Barra pt. „The Crow”, na którym oparto film jest w całości czarno-biały. Kiedy do ekranizacji tej historii zatrudniono Alexa Proyasa, reżyser od początku zakładał, że stworzy film w takiej właśnie koncepcji. Dla kontrastu chciał wydać w kolorze jedynie fragmenty z retrospekcjami głównego bohatera.
Takie podejście zostało wykluczone przez studio Paramount, co skłoniło twórców filmu do przyjęcia monochromatycznej kolorystyki, co nadało filmowi charakterystyczny wygląd.
Twórca „Kruka” martwił się, że obsadzenie Brandona Lee zamieni go w film o sztukach walki

Dziś trudno wyobrazić sobie kogokolwiek innego niż Brandona Lee w głównej roli w filmie. I nie zmieniła tego nawet kreacja Billa Skarsgarda. Jednak decyzja o obsadzeniu Lee nie została początkowo dobrze przyjęta przez twórcę komiksu, Jamesa O’Barra.
W tamtym czasie Lee był najbardziej znany przede wszystkim jako syn Bruce’a Lee i do tego momentu głównie podążał śladami ojca, występując w filmach akcji o sztukach walki. Z tego powodu James O’Barr martwił się, że obsada Lee będzie oznaczać, że „Kruk” skończy się banalnym filmem o kung-fu, zamiast opowiedzieć głębsza historię zemsty i utraty miłości.
Jednak kiedy O’Barr osobiście spotkał Lee, zobaczył go w kostiumie i usłyszał, jak recytuje kilka wersetów z komiksu, zdał sobie sprawę, że aktor był idealny do tej roli.
Jeden z producentów chciał zrobić z filmu musical z Michaelem Jacksonem w roli głównej

Jak w przypadku prawie każdej adaptacji ekranowej, film „Kruk” pod wieloma względami odbiega od oryginalnego komiksu. Gdyby jednak nie zawetowano pomysłu jednego z dyrektorów studia Paramount, dzieło Jamesa O’Barra mogłoby zostać o wiele bardziej zniekształcone.
Autor komiksu wspomina, że pewien producent zasugerował, że „Kruk” powinien być musicalem z gwiazdą muzyki pop, Michaelem Jacksonem w roli głównej. O’Barr mówi, że natychmiast się roześmiał, sądząc, że to żart, ale producent mówił całkowicie poważnie.
Na szczęście nie doszło do zrobienia z „Kruka” filmu z piosenkami.
Podczas produkcji doszło do wielu wypadków

„Kruk” wszedł do produkcji z niewielkim budżetem jak na tak ambitny film, który wynosił niespełna 15 milionów dolarów. Tak ograniczone fundusze sprawiły, że twórcy musieli w niektórych sytuacjach polegać na staromodnych sposobach oraz na własnej wyobraźni.
W rezultacie przepisy bezpieczeństwa nie były przestrzegane tak rygorystycznie, jak powinny. Na planie dochodziło do wielu małych wypadków jak porażenie prądem stolarza pracującego przy filmie, czy upadek kaskadera z dachu.
Nie brakowało też prześladującego filmu pecha. Pewnego dnia duża część planu filmowego została zniszczona przez sztorm. Mówi się również, że ogólnie ponure warunki pracy sprawiły, że większość załogi czuła się niezadowolona; to z kolei mogło podsycić podobno powszechne zażywanie narkotyków na planie.
Menedżer Brandona Lee oskarżył producentów o „próbę zabicia” aktora

Zdjęcia do „Kruka” kręcono niemal w całości nocą w niezbyt sprzyjającym otoczeniu w Karolinie Północnej, częściowo w nieczynnej fabryce cementu, która później służyła jako główny plan zdjęciowy dla „Super Mario Bros”.
Ponieważ większość scen plenerowych rozgrywa się podczas burzowej pogody, obsada i ekipa nieustannie marzła i mokła pod sztucznym deszczem i wiatrem. Warunki były tak ekstremalne, że w pewnym momencie menadżer Brandona Lee wściekle skrytykował producentów przez telefon, oskarżając ich o „próbę zabicia” aktora.
Aktor Michael Massee nigdy nie oglądał tego filmu

Oficjalne dochodzenie w sprawie okoliczności śmierci Brandona Lee szybko oczyściło aktora Michaela Massee’a z wszelkich zarzutów. Niemniej jednak, jako człowiek, który pociągnął za spust pistoletu, i zabił swojego kolegę, Massee był mocno przytłoczony poczuciem winy.
Aktor po wypadku nie pracował przez ponad rok i przez pewien czas rozważał całkowitą rezygnację z aktorstwa. Ostatecznie powrócił na właściwe tory i odegrał kluczową rolę w pierwszym sezonie telewizyjnego thrillera „24 godziny”.
Jednak aktor nigdy nie mógł zmusić się do obejrzenia „Kruka” i najprawdopodobniej nigdy tego nie zrobił przed własną śmiercią na raka w 2016 roku. Niestety, po śmierci Massee’a w jego nekrologach wspomniano głównie o tym, że nieumyślnie zastrzelił Brandona Lee.
Twórcy nie chcieli kontynuować filmu po śmierci Brandona Lee

Chociaż Lee spędził sześć godzin na sali operacyjnej, lekarzom ostatecznie nie udało się uratować jego życia. Zrozpaczony reżyser Alex Proyas i producenci „Kruka” postanowili natychmiast zakończyć prace nad filmem.
Śmierć aktora wywołała oczywiście skandal i w tych okolicznościach wielu uważało, że film nigdy nie powinien zostać ukończony ani wypuszczony na ekrany kin. Paramount Pictures postanowiło wycofać się z filmu, czując, że wypuszczenie go w jakiejkolwiek formie byłoby wysoce niesmaczne.
Jednak matka Brandona Lee, Linda Lee Caldwell i jego narzeczona Eliza Hutton, namawiały twórców filmu „Kruk” do ponownego rozważenia decyzji. Za ich namową Alex Proyas z ciężkim sercem zgodził się dokończyć pracę nad produkcją i wydać film ku pamięci Brandona Lee. Ostatnia dedykacja filmu brzmi „Dla Brandona i Elizy”, ponieważ ślub pary miał się odbyć zaledwie kilka tygodni po zakończeniu zdjęć do filmu.